Podwójny Jubileusz
Mówi Radio Lwów
Irena Masalska
24 listopada, po południu, w siedzibie „Radia Lwów”, Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych i redakcji „Lwowskich Spotkań” przy ul. Rylejewa, 9 we Lwowie odbyło się spotkanie z racji 15-lecia Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie oraz redakcji „Radia Lwów”.
Prowadzące spotkanie, Emilia Chmielowa, Prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie oraz Teresa Pakosz, prezes Polskiego Towarzystwa Radiowego „Radio Lów” przedstawiłz dostojnych gości: wicemarszałka Senatu RP, pana Marka Ziółkowskiego, Ambasadora Wiesława Osuchowskiego, Konsula Generalnego RP we Lwowie, Wiesława Turzańskiego, Prezesa Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” wraz z Zarządem. Był obecny także Artur Kozłowski, szef Biura Polonijnego Senatu RP. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” reprezwentowała Maria Piotrowicz, członek Zarządu Krajowego. Przyjechała także Helena Miziniak, honorowy prezes Europejskiej Unii Wspólnot Polonojnych z Londynu.
Chwilą ciszy uczczono pamięć ofiar Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932-1933 oraz górników, którzy 18 listopada br. zginęłli w kopalni im. Zasiadki na Donbasie.
Jak zaznaczyła redaktor „Radia Lwów” Barbara Baczyńska, Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie – to największa organizacja polska, zrzeszająca Polaków. Na to spotkanie jubileuszowe przybyli przedstawiciele organizacji, zrzeszonych w Federacji. Przyjechali z Emilczyna koło żytomierza, Kalinówki koło Chmielnickiego, Mikołajowa, Charkowa, Kijowa, Browarów, Humania, Jałty, Marianówki, Białej Cerkwi, Winnicy, Czerniowiec. Byli też, oczywiście, Polacy ze Łwowa. Geografia spotkania była więc bardzo bogata. W spotkaniach jubileuszowych, które trwały dwa dni, uczestniczyło ponad 130 przedstawicieli FOPnU.
O historii i działalności Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie
Barbara Baczyńska nawiązała do historii. Po 1989 roku, kiedy Związek Sowiecki obumierał, zaczęły jedna po drugiej powstawać polskie organizacje. 15 lat temu powstała Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie, zrzeszając organizacje polskie, które już istniały. 15 lat temu, po raz pierwszy od czasów II wojny światowej, w eterze popłynął głos polski. Słuchacze dzwonili do studia i płakali. 15 lat – to bardzo dużo – dla działalności Polaków, którzy zachowali swą odrębność, tożsamość, kulturę narodową, wiarę.
Federacja Organizacji Polskich na Ukrainie powstała 25 stycznia 1992 roku, po pół roku nastąpiła rejestracja w ministerstwie Sprawiedliwości. Jedną z pierwszych organizacji, która przystąpiła do Federacji, było Towarzystwo Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej. Pierwsze spotkanie FOPnU odbyło się w Gródku na Podolu. Od tamtej pory trwają kontakty, współpraca i serdeczne przyjaźnie. Przedstawiciele Fedracji jeździli do Polakóww różnych regionach Ukrainy, trasy podróży miały długość nawet 2,5-3,5 tysiąca kilometrów.
Federacja bardzo sobie ceni współpracę z Konsulatem Generalnym RP we Lwowie. Kontakt ten nie przebiega na poziomie urzędnik-petent, tylko to jest coś większego.
Działalność Fedreacji Organizacji Polskich na Ukrainie polega głównie na odrodzeniu kultury polskiej, co miało i ma szczególne znaczenie za Zbruczem. Kultura polska przetrwała natomiast na terenach dawnej Małopolski Wschodniej. Ważnym punktem działalności Fedreacji jest praca z młodzieżą i rozwój szkolnictwa polskiego na Ukrainie. W 1996 r. zarejestrowano Zjednoczenie Nauczycielstwa Polskiego na Ukrainie, co można uważać za jedno z największych osiągnięć FOPnU.
Federacja obejmuje swym zasięgiem 26 obwodów Ukrainy i w każdym z nich stnieją towarzystwa Polaków, którzy zaczynają coraz głośniej mówić o sobie. Obecnie jest ponad sto różnych organizacji. Rok Polski na Ukrainie pokazał całą ich paletę.
Od początku lat 90. trwa działalność, polegająca na kierowaniu młodzieży polskiej z Ukrainy na kolonie w Polsce. Federacja uczestniczyła też w wielu konferencjach naukowych. Odbyło się VII Festiwali Kultury Polskiej na Ukrainie. Federacja jest członkiem Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych. W 1999 roku odbyło się spotkanie prezesów organizacji, zrzeszonych w FOPnU, na którym bylli obecni prezesi z Europy. Federacja jest też członkiem Rady Polonii świata.
„Powiecie, - nam jest ciężej, niż wam. Oczywiście,wam jest ciężej. We Lwowie zawsze istniały dwie szkoły z polskim językiem nauczania, były daw tak zwane „polskie” kościoły – jak je tu we Lwowie wszyscy nazywali –Katedra i kościół św. Antoniego, wokół których Polacy mogli się skupiać. Nie mieliście tego na codzień” – powiedziała Barbara Baczyńska. Znowu popłynęły wspomnienia o tym, jak 15 lat temu Polacy Lwowa, zwłaszcza starsi, którzy urodzili się jeszcze w II Rzeczypospolitej, usłyszeli polski głos na antenie. Nie był to głos profesjonalny, ale z całą pewnością cieszył wszystkich.
Gdzie polskie serce bije, tam Radio Lwów głos ma!
O początkach Radia Lwów opowiadała prezes Polskiego Towarzystwa Radiowego Teresa Pakosz:
„W 1992 roku, w październiku, właściciel rozgłośni „Lwiwska Chwyla” zaproponował Polakom prowadzenie audycji w języku polskim. Nie mogliśmy nie odpowiedzieć na to. Powstała pewna grupa inicjatzwna, bardzo nam wtedy pomógł ks. Jan Furgała. Postanowilliśmy, że będziemy takie audycje prowadzić. Wzrowaliśmy się na „Jedynce” radiowej, która we Lwowie jest słyszalna. Pierwsze audycje były nieudolne, ale polskie.”
Radio zaczynało dość intensywnie, bo było 7 godzin audycji. Snuły się wspomnienia, jak to wszyscy w mieście jeszcze spali, a redaktorzy i realizatorzy szli na Wysoki Zamek, bo tam się mieściła rozgłośnia „Lwiwska Chwyla”. Obecnie audzcje są nadawane na falach Radia „Nezałeżnist”, które mieści się przy ul. Kniazia Romana, dawniej Batorego. Stamtąd dwa kroki do dawnej rozgłośni Polskiego Radia Lwów.
„Mamy wspaniałe wzorce. Dokładamy wszelkich wysiłków, żeby radio było ciekawe. Dzięki pomocy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” mamy ku temu warunki techniczne. Jest też możliwość montażu komputerowego. Towarzyszymy naszym słuchaczom na codzień. Przez Lwów „przetaczają się” całe tłumy artystów, literatów, polityków, staramy się przybliżyć wydarzenia kulturalne, które się odbywają we Lwowie, na Ukrainie, w Polsce”- mówiła Teresa Pakosz.
Zgromadzonym na spotkaniu zaprezentowano wywiad radiowy z Grażyną Połuszajko, kierownkiem Muzeum Wincentego Pola w Lublinie, z Adamem Olkowiczem szefem sztabu Euro 2012 Polskego Związku Piłki Nożnej, z reżyserem Andrzejem Wajdą o wystawie dzieł Stanisława Wyspańskiego w Muzeum Narodowym w Warszawie.
Robocze rozmowy
Po tych przemówieniach, mających charakter uroczysty, pan Ambasador Wiesław Osuchowski zaproponował, by przejść do pytań i dyskusji. „Stężenie polskości”,- jak określił zebranych na sali pan wicemarszałek Senatu RP, skorzystało z tej okazji.
Pierwze pytanie było o Dom Polski we Lwowie, którego starsi lwowianie-Polacy chcą doczekać za życia.
„Czasy się zmieniają, Ukraina się demokrytzuje, natomist stan przychylności władz do środowiska polskego zmienia się bardzo powoli. Główny problem jest w tym, żeby wyznaczono nam działkę pod budowę. Chcemy ją kupić. Moje starania, już nie wspominam tu moich poprzedników, trwają cztery lata, - z żalem mówił pan Ambasador Wiesław Osuchowski. Przez te lata stoimy w miejscu, mimo że Senat deklaruje wsparcie finansowe. Teraz głównym powodem jest upór władz obwodowych i miejskich, by wyjść nam naprzeciw. Prezydent Ukrainy, będąc we Lwowie, oficjalnie deklarował pomoc dla Polaków na Ukrainie i we Lwowie. Tak to jest, że mimo tych deklaracji, władze miejscowe, powiedziałbym, dystansują się do naszych potrzeb. Rozpoczęliśmy budowę konsulatu. Powstanie piękny obiekt o wartości ponad 5 milionów euro. Budowę ukończymy za 14 miesięcy. Będą tam sale recepcyjne – na 110 i na 300 miejsc. Opuszczamy budynek działu wizowego Konsulatu. Mamy pomysł, żeby wykupić od miasta ten obiekt i przekazać go środowisku polskiemu. Ten budynek nie rozwiązuje wszystkich spraw, bo jest nieduży, ale to jest coś realnego. Można go zmodernizować. Polacy natomiast będą mieli z Konsulatem stały kontakt. Liczenie na to, że władze zrobią krok ku nam, jest dużą naiwnością.”
O Karcie Polaka
Bożena rafalska, redaktor naczelna pisma „Lwowskie spotkania” pytała, czy zmiany polityczne w Polsce nie zahamują procesu prac nad wcielaniem w życie Ustawy o Karcie Polaka. Pan marszałek Marek Ziółkowski mówił na ten temat: „Dobrze się złożyło, że Karta Polaka, która ma zastosowanie do Polaków na Wschodzie, wchodzi w życie teraz, gdy Polska pełniej wchodzi do Unii Europejskiej, ponieważ są likwidowane granice Schengen. 21 grudnia granicy zachodniej Polski w istocie nie będzie i my musimy zaostrzyć reguływpuszczania obywateli krajów, znajdujących się na wschód od Polski, na teren RP. Karta Polaka jest olbrzymią szansą, w tym przypadku, dla Polaków na Ukrainie, żeby uzyskiwać prawo wjazdu do Polski i wszystkie dodatkowe przywileje. Według tego, co mogę zadeklarować, nie ma żadnej intencji zmiany Karty Polaka w jej podstawowych zapisach. Stypendyści Fundacji „Semper Polonia”, którzy aktywnie działają na rzecz organizacji polskich, będą uprawnieni do otrzymania Karty Polaka. Osoba, która działa na rzecz organizacji polskiej conajmniej przez 3 lata, będzie mogła ją otrzymać bez kłopotów. Ostatni spis ludności wykazał, że na Ukrainie mieszka 160 tys. Polaków. Zdajemy sobie sprawę, że dane te są zaniżone. Również zdajemy sobie sprawę z tego, że po wprowadzeniu Karty Polaka ilość osób, przyznających się do pochodzenia polskiego, wzrośnie, dość radykalnie. Trzeba dopracować pewne szczegóły, żeby nie doprowadzać do pewnych nadużyć. Karta Polaka jest także zobowiązaniem Polski wobec rodaków, których nagle i niespodziewanie granica odcięła od Macierzy.”
O sytuacji języka polskiego w Kościele na Ukrainie
Roman Małowski z Kijowa mówił: „Problemem, który chcę poruszyć, jest język polski w kościołach na terenach Ukrainy. Katechizacja w kościołach odbywa się w języku ukraińskim lub rosyjskim. Kościół był zawsze – i w czasach Rosji carskiej, i w czasach Związku Sowieckiego ostoją polskości. Teraz ma miejsce dość dziwna rzecz. Przyjeżdżają księża z Polski, w kościołach, które budowali przeważnie Polacy, Mszy św. w języku polskim jest coraz mniej. Może się tak stać, że w Kijowie będzie jedna Msza św. w języku hiszpańskim i jedna – w języku polskim. Mówią nam, że Kośсiół jest dla wszystkich. Jednak 80% osób, chodzących do kościoła na Mszę św., na terenie Ukrainy stanowią Polacy. Pewien procent stanowią osoby z rodzin mieszanych. Oczywiście, problem ten jest do rozstrzygnięcia na wyższym poziomie, powiedzmy, dygnitarzy kościelnych.”
Głos zabrała pani Helena Miziniak: „Problem Mszy św. w języku ukraińskim i rosyjskim – zamiast polskiego -poruszany jest od lat, zarówno na forum Polonii europejskiej, jak i światowej. Jeden ze zjaydów Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych cały był poświęcony temu zagadnieniu. Dotyczy on nie tylko Polaków na Ukrainie, ale również na Białorusi. Polacy na Litwie mają jakoś unormowaną tę sytuację. Bardzo wiele problemów w tej dziedzinie mieli Polacy w Rumunii. Polskie wspólnoty katolickie w Angli i Walii wystosowały list do arcybiskupa Józefa Michalika, dotyczący tego, że Polacy mają prawo do modlitwy w ojczystym języku. Nigdy nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Ten problem został znowu poruszony na III światowym Zjeździe Polonii i Polaków z Zagranicy.. Pracowała komisja do spraw duszpasterstwa i została sporządzona specjalna rezolucja. Została ona przekazana do Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Ma ono obowiązek przesłać ją do odpowiednich podmiotów, będziemy bez przerwy to monitorowali. W ogóle nie rozumiem, jak mogą księża z Polski odprawiać po rosyjsku. U nas księża Anglicy uczą się języka polskiego. Mam sugestię, żeby tam, gdzie w parafiach jest narzucany język ukraiński lub rosyjski, zorganizować akcję i zbieranie podpisów z żądaniem Mszy św. i modlitwy w kościele w języku polskim. Proszę taką petycję skierować do Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych. Jeżeli nadejdą do nas z różnych miejsc, a podpisów będą tysiące, będzie to jakimś głosem. Dla Polaków msza św. musi być w języku polskim.”
Pani Maria Potrowicz przytoczyła fakt, kiedy dzieci polskie w Szepetówce odmówiły udziału we Mszy św., odprawianej w języku ukraińskim. Nie poszli do kościoła też ich rodzice. „Ta historia bardzo przypomniała nam Wrześnię 100 lat temu. Staramy się w Szepetówce zbudować polską szkołę. Władze miejscowe zaparły się i, widząc taką polskość, idą nam pod prąd. Prowadzone były na ten temat rozmowy na Radzie Krajowej Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Jest to sprawa bardzo trudna. Tak wyjaśniał nam ks. Prof. Roman Dzwonkowski SAC, który jest w naszej Radzie Krajowej. Nie pozostaje nic innego, jak...w jedną niedzielę nie pójść do kościoła...”
Poruszono też problem współpracy Kościoła na Ukrainie z organizacjami polskimi. Na południu Ukrainy odrodzenie Kościoła zaczynało sią od starszych Polaków. Teraz, kiedy parafie się umocniły, organizacje polskie jak gdyby nie są potrzebne. W Mikołajowe jest to bardzo duży problem. Rodacy z Polski, gdy przyjeżdżają tam, idą najpierw do kościoła i pytają kapłana, gdzie można znaleźć stowarzyszenie Polaków. Ksiądz mówi, że ich... nie ma. To jest bardzo wielki problem.
Ambasador wiesław Osuchowski obiecał, że uda się do kardynała Mariana Jaworskiego i poruszyprzed nim ten problem. Uważa, że trzeba spokojnie rozmawiać. W podejmowaniu wszyelkich działań mniejszość polska musi być mądra.
Sprawy różne
Poruszony został także problem Polaków na żytomierszczyźnie. W tym obwodzie Ukrainy mieszka ich bardzo wielu, a możliwość słuchania radia w języku polskim mają oni jedynie przez... 20 minut miesięcznie. Dobrze, że Polacy mają możliwość oglądania w telewizji lokalnej programu w języku polskim. Zespół „Poleskie sokoły” z żytomierza występuje nie tylko w swoim regionie, ale też w Odessie, Mikołajowie, Doniecku. Ludzie słyszą pieśń polską i płaczą...
Pan Marszałek marek Ziółkowski zadeklarował, że inicjatywa powołania radia polskiego na żytomierszczyźnie otrzyma wsparcie finansowe Senatu RP. Jest też problem, że w telewizji kablowej na Ukrainie jest kilkanaście programów rosyjskich, a nie ma polskiego – oprócz TV Polonia. Ci, którzy nie mają ani kablówki, ani anteny satelitarnej, w ogóle są odciąci od Telewizji Polskiej. Wiadomo, że w czasach sowieckich już nie tylko Polacy, ale nawet Ukraińcy i Rosjanie uczyli sią języka polskiego dzięki TelewizjiPolskiej i polskiej prasie.
Po tej dyskusji głos zabrał pan Wiesław Turzański: „Nasza Fundacja ma rolą służebną. Działamy w dużej mierze dięki państwa aktywności. Nasza praca nie byłaby możliwa, gdyby nie współpraca i opieka ze strony Senatu RP. Ziemia Lwowska i Ukraina są tym fragmentem, objętym opieką Fundacji, gdzie aktywność Polaków jest duża. Muszę podziękować zespołowi Radia Lwów, że sprowokował pewne działania w tym miejscu, w którym dziś jesteśmy. Jest to jedno z miejsc, wykorzystywanych najbardziej aktywnie dla spraw polskich. Jest to miejsce realizacji wielu inicjatyw w zakresie promocji kultury polskiej. Wielu gości z różnych części Ukrainy jest w tym miejscu po raz pierwszy. Większość z nich – to partnerzy Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. W naszych planach jest, by pomieszczenia Radia Lwów, które są poniżej, do końca roku wyposażyć w nowoczesny sprzęt, aby redakcja mogła tam tworzyć w pełni profesjonalne audycje.”
Prezes wspomniał też o Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych i Klubuie Młodych Artystów ”Skrzydła”. w tym samym dniu świętował otwarcie kolejnej wystawy prac młodych talentów. Prezes mówił też o redakcji pisma „Lwowskie spotkania”, która również ma swoje pomieszczenia na poddaszu artystycznym przy Rylejewa, 9. Dalsze plany Fundacji dotyczą, przede wszystkim, wspierania mediów.
Prezes Emilia Chmielowa poruszyła problem, dotyczący terminu wpływania środków, przyznanych organizacjom polskim na Ukrainie. Zresztą, problem transferu środków dotyczy nie tylko Ukrainy. Jak powiedzieli goście z Polski, nie można przekazywać środków komukolwiek, dopóki budżet państwa nie zostanie uchwalony. Często nie odbywa się to w końcu roku kalendarzowego. W poprzedniej kadencji Senatu zosłał wprowadzony termin składania wniosków na rok następny. Termin ten upływa 30 listopada roku poprzedniego. Na 6 dni przed upływem tego terminu do Senatu wpłynęło 6 wniosków, złożonych przez polskie organizacje pozarządowe, które współpracują z organizacjami polskimi na Wschodzie. Wszystkie organizacje polskie składają swoje wnioski po terminie. Wpływa ich od 250 do 460 rocznie. Tryb przyznawania dotacji jest rozciągięty w czasie. Nie ma takiej możliwości, żeby w dniu 1 stycznia już przekazywać środki za granicę. Senat nie finansuje przedsięwzięć Polaków na Wschodzie w stu procentach, jest tylko jednym z wielu podmiotów. Także nie każda instytucja, która złoży wniosek, otrzymuje na realizację przedsięwzięcia pieniądze. Każdy wniosek jest bardzo solidnie badany.
Pani Helena Miziniak zaznaczyła natomiast, że koszty dotacji cząsto nadchodzą... w lipcu lub sierpniu. Jej zdaniem, trzeba zrobić coś, żeby to zaczęło jakoś inaczej funkcjonować.
Na zakończenie spotkania kilku członków Towarzystwa Opieki nad Grobami Wojskowymi otrzymało dyplomy uznania, przyznane przez Federację Organizacji Polskich na Ukrainie.
Dobrze, że to spotkanie miało charakter zarazem uroczysty, ale i roboczy. Jubilatom życzymy wszelkich sukcesów i pomyślności, a Polakom na Ukrainie – by aktywniej działali w swych organizacjach i w Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie. „Radiu Lwów” życzymy niezmiennie dobrego eteru oraz coraz szerszego grona słuchaczy. Sto lat!