ŚWIĘTY Brunon z KWERFURTU

Szymon Kazimierski

 

Tytułem wstępu, czyli nie mylmy świętych

 
Pewien spadochroniarz, który znalazł się kiedyś w sytuacji nie na żarty rozpaczliwej, bo po awarii spadochronu głównego, nie otworzył mu się podczas skoku i drugi, zapasowy spadochron, widząc siebie, pędzącego jak kamień w kierunku twardej ziemi, zawołał wielkim głosem: Ratuj mnie,

święty Antoni! Ratuj!

Natychmiast uchwyciła go jakaś niewidzialna ręka, a gromowy głos zabrzmiał miedzy chmurami.

- Święty Antoni, ale który?

Przez głowę spadochroniarza przeleciał w sekundę cały tabun splątanych myśli.

-Jezus Maria! Który to święty Antoni? Jaki to święty Antoni?

Nagle go olśniło. Padewski! Przecież, że Padewski! Na pewno Padewski!

-Święty Antoni Padewski! – wrzasnął spadochroniarz.

-Eeee. To nie ja – zagrzmiał głos, a trzymająca spadochroniarza ręka, puściła go.

Bardzo niedobrze, jeśli ktoś pomyli świętych. Konsekwencje takiego czynu bywają opłakane.

A świętych pomylić jest łatwo. Szczególnie łatwo pomylić świętych Brunonów. Święty Bruno z Kwerfurtu nierozerwalnie związany był z zakonem Kamedułów, święty Bruno z Kolonii założył zakon Kartuzów. Trzeci święty Bruno, co prawda niczego nie założył, ale był bratem panującego króla i jakby specjalnie dla zmylenia, też pochodził z Kolonii. Żeby go jakoś odróżnić od innych, uhonorowano go przydomkiem - „Wielki”. Dlatego wyraźnie powiedzmy sobie, że dzisiejsza opowieść nie będzie dotyczyła świętego Brunona z Kolonii, ani świętego Brunona Wielkiego.

Nasz święty, szkoda że w Polsce trochę zapomniany, również jak tamci dwaj, miał na imię Bruno. Był wielkim przyjacielem polskiego księcia, a późniejszego króla, Bolesława Chrobrego. Był niemieckim biskupem, który uczył się języka polskiego. Niemieckim świętym, który zwalczał innego niemieckiego świętego, wielkiego nieprzyjaciela Polaków. - Czy znajdzie się gdzieś drugi taki święty?

Urodził się w roku 974 nie byle gdzie, bo na zamku w Kwerfurcie. Był synem hrabiego. Kwerfurt, a właściwie Qerfurt, nieduże miasto liczące około 12 000 mieszkańców, znajduje się dzisiaj w kraju związkowym Saksonia – Anhalt. Przed połączeniem Niemiec należało do NRD.

Chrześcijaństwo łączy państwa i narody

Bruno rozpoczął naukę w szkole katedralnej w Magdeburgu i tam właśnie postanowił wstąpić do stanu duchownego. W roku 995 zostaje kanonikiem, a niedługo później widzimy go już na dworze cesarza Ottona III. Otto III, to cesarz pragnący pojednania i jak najlepszych stosunków z powstającym właśnie państwem polskim. Bruno staje się kapelanem cesarza, a wkrótce i jego przyjacielem. Wraz z cesarzem starają się o propagowanie idei włączenia Polski do rodziny narodów chrześcijańskich na zasadzie partnerstwa, a nie zależności od cesarstwa niemieckiego. Otto III – to chyba pierwszy władca, któremu marzyła się połączona i pojednana Europa. Czynnikiem łączącym poszczególne państwa Europy mogłaby się stać religia. Chrześcijaństwo. Już nie wiadomo, kto z nich wywierał większy wpływ na swojego przyjaciela. Cesarz na księdza, czy ksiądz na cesarza. Obu wydaje się, że właśnie dopiero co ochrzczona Polska będzie najlepszym modelem wzajemnych przyjacielskich stosunków pomiędzy nowym państwem chrześcijańskim, a dawno już ochrzczonymi, „starymi” państwami Europy, a jednocześnie przykładem dla położonych dalej na wschód i północ, poza Polską, narodów jeszcze nie ochrzczonych.

Św. Bruno-Bonifacy w zakonie benedyktynów

Wraz z orszakiem cesarza Bruno udaje się do Rzymu. Już w szkole Bruno zapoznał się z działalnością świętego Wojciecha, który przed nim uczęszczał do tej samej szkoły. Chyba pod wpływem informacji o życiu Wojciecha i z chęci naśladowania świętego, Bruno, gdy tylko przybywa do Rzymu opuszcza cesarski dwór i  wstępuje do zakonu Benedyktynów, tego samego, w którym przebywał święty Wojciech. Bruno, już jako zakonnik otrzymuje zakonne imię Bonifacy.

Opatem klasztoru jest późniejszy święty Romuald, założyciel zakonu kamedułów. Jego projekty reformy reguły benedyktyńskiej bardzo się podobały młodemu zakonnikowi Brunonowi (już obecnie Bonifacemu). W roku 1001 Romuald zabiera go ze sobą do pustelni – Pereum, niedaleko Rawenny. Pustelnia jest jednocześnie szkołą, przygotowującą zakonników do misji na terenach pogańskich, lub niedawno ochrzczonych. Bruno (tak będę go nazywał) od jakiegoś już czasu zainteresowany Polską i jej księciem Bolesławem ma tutaj okazję do pogłębienia swych studiów nad sprawami polskimi. Na prośbę Bolesława Chrobrego szykuje się w Pereum na wyjazd do Polski dwóch braci Jan i Benedykt. Obaj uczą się bardzo intensywnie języka polskiego. Bruno zajął się nauką języka słowiańskiego, by w ten sposób szykować się do działalności misyjnej w Polsce.

Pięciu Braci Męczenników

Do Pereum przybył jednak trochę za późno. Nie jest jeszcze gotowy do wyjazdu razem z Janem i Benedyktem. Obaj zakonnicy wyjeżdżają do Polski bez Brunona. Niedługo okaże się, że obaj zginą okrutną śmiercią i to wcale nie z rąk pogan, a z rąk chrześcijan. „Złych chrześcijan”, jak będzie się pisało o ich mordercach. Będzie to już w Polsce. Zakonników będzie już pięciu, bo do obu Włochów dojdzie jeszcze trzech Polaków. Zamordują ich polscy żołnierze, maruderzy z armii Bolesława Chrobrego przekonani, że zakonnicy posiadają dużą sumę srebrnych pieniędzy otrzymanych od księcia. Książę dawał im te pieniądze i ktoś musiał to zdarzenie podglądać, ale zakonnicy pieniędzy od księcia nie wzięli. Nie mieli srebra, dla którego zostali zabici. Tych pięciu zamordowanych zakonników to pierwsi w historii polskiego kościoła święci męczennicy. Pięciu Braci Męczenników.

Bruno starał się u papieża Sylwestra II o papieską pomoc dla eremu w Pereum i dla idei misjonarskich jego zakonników. Spotkał się z wielką przychylnością papieża zarówno, co do idei zakonnych misji, jak i do swojej osoby. Otrzymuje od papieża obietnicę wyświęcenia na biskupa i obietnicę otrzymania paliusza. W roku 1002 Bruno przyjeżdża do Niemiec. Nowym królem Niemiec jest już Henryk II kompletnie inaczej, niż zmarły Otto III, rozumiejący politykę w stosunku do Polski. To chyba on blokuje wykonanie obietnic papieskich przez arcybiskupa Magdeburga. Bruno nie otrzymuje święceń i nie otrzymuje paliusza. Henryk rozpoczyna wojnę z księciem Bolesławem i nie życzy sobie misji i obecności biskupa na spornym terenie, należącym do pogańskich jeszcze plemion Słowian nadodrzańskich. W roku 1003 przychodzi wiadomość o wymordowaniu misji w Polsce. Dopiero w roku 1004 Bruno zostaje wyświęcony na biskupa, przez arcybiskupa Magdeburga. Henryk II wręcza Brunonowi paliusz, nadany mu przez papieża. Co więcej, Bruno otrzymuje tytuł arcybiskupa.

Misja św. Brunona w Polsce i jego utwory literackie

Interesującej Brunona misji w Polsce, już nie ma. Wciąż trwa wojna pomiędzy polskim księciem i Henrykiem II. Nikt nie chce zgodzić się na odnowienie przez Brunona misji na terenie wciąż niespokojnym i niebezpiecznym. Bruno udaje się, więc z misją początkowo na Węgry, a stamtąd nad dolny Dniepr, do zamieszkujących tam Pieczyngów. Jednak w roku 1006 Bruno już jest w Polsce. Na podstawie relacji jedynego ocalałego z pośród Braci Męczenników, Barnaby, którego nie było w klasztorze w czasie napadu, Bruno napisał „Żywot pięciu Braci Polskich”, historię misji i jej tragicznego końca. Drugi ważny utwór literacki napisany w Polsce przez Brunona, to „List Brunona do króla Henryka II” z roku 1008. „List” powstał podczas drugiego pobytu Brunona w Polsce. Pisząc ten list, Bruno wchodzi w spór z Henrykiem II. Zarzuca mu totalne odstąpienie od polityki Ottona, kierowanie się przemocą i chęcią dominacji nad wszystkimi. Henryk, który w roku 1146 zostanie kanonizowany, obecnie mało wygląda na świętego. W Polsce pokazuje się raczej jako drań i zamordysta. Bruno wypomina mu to grzecznie, ale na pewno bardzo stanowczo. Henryk rewanżuje się Brunonowi wyśmiewając go jako nawiedzonego zwariowańca. Ośmiesza go przed innymi władcami Europy.

Na początku roku 1009 wyrusza z Polski misja, wyposażona przez księcia Bolesława Chrobrego, a prowadzona przez Brunona. Wokół tej misji jest niemało zamieszania. Przede wszystkim, nie ma pewności, dokąd to zmierzała wyprawa misyjna. Sam Bruno twierdził, że udaje się z misją do Prusów. Nie wiadomo, czemu twierdzi się, że Bruno wcale nie udawał się do Prusów tylko do Jaćwięgów. Jeszcze inni, już zupełnie nie do taktu, upierają się przy koncepcji misji Brunona udającej się na Ruś.

Zniknięcie sw. Brunona i relacja ks. Wiberta

Chciałoby się powiedzieć. – Panowie! Jak Boga kocham! Tak nie można! Gdzie Rzym, a gdzie Krym? Czemu nie wierzy się Brunonowi? Czemu uważa się go za gamonia nie odróżniającego Prusa od Rusa? Tylko dlatego, że był Niemcem? Nietutejszym? I już tylko dlatego nie wiedział, dokąd idzie?

To prawda, że Bruno wraz z towarzyszami wszedł w lasy i jak to się mówi – zniknął bez śladu.

O tym, dokąd poszedł Bruno i o tym, co stało się na tej jego misji nie wiedziano by kompletnie niczego, gdyby nagle nie pokazał się, potwornie okaleczony ksiądz Wibert, towarzysz Brunona. Zachowała się jego pisemna relacja. Raport Wiberta, można powiedzieć.

-Z Brunonem jechało osiemnastu ludzi, w tym pięciu księży. W miejscu, którego Wibert nie potrafił wskazać, misja napotkała osadę pogan, dowodzonych przez naczelnika Nethymera. Pomiędzy nim i Brunonem doszło do osobliwego sądy bożego. Bruno spalił w ogniu figurki pogańskich bożków, a sam, nie ruszony przez ogień, wytrzymał w ognisku przez czas śpiewania siedmiu psalmów. Nethymer załamał się, widząc taki cud i dał się ochrzcić. Cud nie zrobił wrażenia na bracie Nethymera, Zebedenie. 9 marca 1009 roku Zebeden kazał zabić Brunona. Brunonowi obcięto głowę. Towarzyszy Brunona powieszono. Księdzu Wibertowi wypalono oczy i puszczono wolno, by stał się żywą przestrogą dla innych, chcących naruszać ustalone zwyczaje miejscowej ludności. Taki był koniec misji świętego Brunona.

Ciała św. Brunona nigdzie nie ma

Rzekomo, stało się tak, że Bolesław Chrobry wykupił ciało świętego od owych dzikich pogan. Celowo piszę, że stało się to rzekomo, bo ciała świętego nigdzie nie ma, a co więcej, nigdy chyba w Polsce nie było. Niedługo przedtem, podobnie męczeńską śmierć z rąk Prusów poniósł święty Wojciech. Książe ciało od Prusów wykupił i te relikwie znajdują się w Kościele do dziś. A relikwii Brunona nie ma. Chyba, więc książę ciała nie wykupił, a opowieści o jego wykupieniu miały tylko uspokoić tak zwany – lud.

Może nie było w tym winy, czy opieszałości księcia. Może nie potrafiono natrafić na ślady misji Brunona. Wibert mógł opowiadać o przebytej przez misję drodze to i owo, ale oślepiony, nie potrafił zaprowadzić nikogo do miejsca, gdzie doszło do tragedii. Rozbieżności, co do tego, dokąd udała się misja, są bardzo stare i mogły powstać już od razu, z chwilą rozpoczęcia poszukiwań. Nie wiadomo, jak tam było. Wiadomo, że ciała Brunona nigdzie nie ma. Wiadomo, że jest ciało Wojciecha. Niech, więc szanowny Czytelnik sam wyciąga sobie z tego własne wnioski. Mogę się tylko podzielić z Państwem swoimi wątpliwościami. Trudno mi bowiem uwierzyć, że Bolesław Chrobry sprowadził zwłoki już nie tylko świętego i męczennika, ale zwyczajnie, swojego przyjaciela jakim niewątpliwie był Bruno dla Bolesława - i co? Ukrył te zwłoki? Kazał pochować gdzieś pod wiejskim kościółkiem, gdzie uległy zapomnieniu? Na pewno tak nie zrobił, a wobec tego – gdzie jest Bruno? W tamtych czasach relikwie świętego to był TOWAR! Gdy Czesi najechali na Polskę, ograbili ją ze złota i …relikwii.

Schować gdzieś relikwie świętego i nie mieć z ich posiadania żadnych korzyści – to się nie mieściło w głowie. Dlatego płaciło się za relikwie każdą cenę. Dlatego wykupywano zwłoki świętych od pogan.

Gdyby Bolesław naprawdę wykupił zwłoki Brunona, leżałyby one w Katedrze. A tu – nie ma Brunona.

Krzyż w miejscu zamordowania świętego

Jeszcze przed pierwszą wojną światową Niemcy natrafili podobno na informację, która lokalizowała miejsce męczeństwa Brunona w okolicach obecnego miasta Giżycka, na terenie ówczesnych Prus Wschodnich. Miało do tego dojść nad brzegiem jeziora Niegocin, na wzgórzu położonym tuż nad wodą. W miejscu zamordowania świętego Brunona postawiono 30 października 1910 roku żelazny krzyż. Stoi ten krzyż do dzisiaj i prezentuje się, odnowiony i pomalowany, nawet dużo lepiej, niż przed wojną, zaś święty Bruno w roku 1963 został patronem diecezji łomżyńskiej.

Śródtytuły pochodzą od redakcji

Wróć do strony głównej