Jarosław Junko
7 lutego br. ukraińska milicja zatrzymała ekipę stacji telewizyjnej Nowyj Kanał, która zbierając materiały do reportażu o słabej ochronie instytucji zainscenizowała napad na jeden z banków w Kijowie.
Informację tę potwierdziła rzeczniczka Nowego Kanału, Olha Bałaban.
Nasi pracownicy rzeczywiście zostali dziś rano zatrzymani w swych mieszkaniach i przewiezieni na posterunek milicji - powiedziała.
Jak wyjaśnił przedstawiciel MSW Ukrainy Wołodymyr Poliszczuk, przeciwko dziennikarzom wszczęto śledztwo z artykułu o chuligaństwie.
Fikcyjny napad miał miejsce 6 lutego. Ekipa stacji telewizyjnej, chcąc udowodnić, że ukraińskie banki chronione są słabo, bądź też wcale, skontaktowała się z tzw. Stowarzyszeniem Głupków.Jest to znana na Ukrainie nieformalna organizacja, której członkowie specjalizują się w niecodziennych akcjach, polegających na imitacji samospalenia, bądź też pojawianiu się nago w sklepach, czy poważnych instytucjach państwowych.
Na prośbę dziennikarzy kilku zamaskowanych członków Stowarzyszenia Głupków wdarło się 6 lutego po południu do jednego z banków w centrum Kijowa i zażądało od kasjerów wydania pieniędzy. W tym momencie do banku wkroczyła ekipa telewizyjna i filmując reakcje pracowników, oczekiwała na interwencję milicji.
Niestety, funkcjonariusze na miejsce „przestępstwa” nie przyjechali. Ekipa telewizyjna spokojnie zakończyła zdjęcia, zebrała sprzęt i pojechała na montaż zgromadzonego materiału.
Kilka godzin później do redakcji Nowego Kanału weszli śledczy kijowskiej milicji. Wręczyli dziennikarzom wezwania na przesłuchanie na następny dzień i grzecznie się pożegnali. W tym czasie Nowyj Kanał wyemitował reportaż ze zdarzenia, podkreślając w nim, że w ubiegłym roku na Ukrainie doszło do 62 napadów na banki.
Po zakończonej pracy dziennikarze rozeszli się do domów i poszli spać. O godz. 6.00 rano ich sen został przerwany łomotaniem do drzwi i krzykiem: „Otwierać, milicja!”. Wszyscy członkowie ekipy zostali zatrzymani.
Deputowana Ołena Bondarenko z parlamentarnego komitetu ds. wolności słowa, komentując te wydarzenia, przypuściła, że działania milicji powodowane były chęcią zemsty na dziennikarzach. Oczywiście komuś z kierownictwa MSW nie spodobało się, że dziennikarze sprawdzają szybkość reakcji stróżów porządku, więc postanowiono ich ukarać - powiedziała.
Zdaniem Olhi Hodowanec, zastępcy redaktora naczelnego kijowskiego tygodnika "Glavred", dziennikarskie prowokacje są na Ukrainie potrzebne, jednak jej koledzy po fachu często zapominają o podstawowych zasadach etyki zawodowej.Taka inscenizacja powinna zostać uzgodniona z władzami, ktoś powinien o niej wiedzieć. Niestety, nasi dziennikarze zrobią wszystko, by podnieść oglądalność swych programów i ranking stacji, dla których pracują - podsumowała.