Apostoł Syberii i Kazachstanu

Halina Pługator


8 marca ub. roku w Krakowie kardynał Stanisław Dziwisz zamknął gromadzenie informacji dla procesu kanonizacyjnego księdza Władysława Bukowińskiego, który w czasach totalitaryzmu sowieckiego stał się dla wielu zesłanych katolików jedynym łącznikiem duchowym z Bogiem.

23 wrześna 2001 r. podczas Mszy św. na Placu Matki Ojczyzny w stolicy Kazachstanu, Astanie, Ojciec święty Jan Paweł II tak zwracał się do kilkudziesięciu tysięcy obecnych katolików: „Z wielką radością patrzę na was i dziękuję Bogu, że dane mi jest być wśród was. Wasze losy zawsze mnie interesowały. Wiele opowiadał o was niezapomniany ksiądz Władysław Bukowiński, którego często spotykałem i za każdym razem byłem zaskoczony jego wiernością kapłańską i zapałem apostolskim...

Wszystko w życiu zaczyna się od rodziny

Kim był ten Sługa Boży, o którym dziś w swych modlitwach z wdzięcznością wspominają tysiące ludzi w Polsce, na Ukrainie, w Rosji, Kazachstanie i Tadżykistnaie? Ktoś uważa, że był pierwszą osobą, która opowiedziała o Bogu ateistom, ktoś – że był dobrym kapłanem, który udzielił ślubu młodej parze, ochrzcił dzieci czy odprowadził w ostatnią drogę duszę chrześcijańską na rozległych terenach Syberii i Kazachstanu, gdze, zdawałoby się, nie pozostało żadnej nadziei na sprawiedliwość i Łaskę Bożą; komuś po raz pierwszy udzielił Komunii świętej.

4 stycznia 1905 r. w Berdyczowie opodal żytomierza, w rodzinie dyrektora fabryki cukru Cypriana Józefa Bukowińskiego i jego żony, Jadwigi Scipio del Campo urodził się syn Władysław Antoni. Od pierwszych lat życia był cichym, pobożnym i posłusznym dzieckiem, u którego rodzice zawuważali bystry umysł, pragnienie zdobywania wiedzy i szczere serce, otwarte na świat i ludzi.

Mały Władysław rozpoczął naukę w1914 roku w gimnazjum rosyjskim w Kijowie, zaś od 1917 r. przebywał w polskim gimnazjum w Płoskirowie (obecnie Chmielnicki). Ciężkim ciosem, zadanym przez los, stała się dla chłopca śmierć matki Jadwigi. Wkrótce ojciec ożenił się z jej siostrą Wiktorią, którą Władysław przez całe życie szanował, jak matkę. Z małżeństwa Cypriana Józefa i Wiktorii urodził się syn Zygmunt, który w latach późniejszych najbardziej wpływał na przyrodniego brata. Aby się pozbyć goryczy straty, rodzina Bukowińskich przeniosła się do Polski.

światło nauki i służby

Aby się wyzwolić ze złych myśli, zdolny młodzieniec poświęca się nauce. 24 września 1921 r. dobrze zdaje egzaminy i dostaje się na Wydział Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wykładowcy zauważają mądrego studenta i od pierwszych lat studiówproponują mu pracę naukową. Władysław Bukowiński pisze kilka prac i zostaje zwyciężcą konkursu studenckich rozpraw naukowych.

Na trzecim roku studiów młodzieniec, szykujący się do kariery prawnika, przez przypadek spotyka pewnego kapłana. Opowiada on Władysławowi o życiu kleryków. Na początku młodzieniec nawet nie odbiera poważnie słów księdza, który mówi, żeWładysław mógłby być dobrym duszpasterzem.

Jednak, po uzyskaniu stopnia magistra, Bukowiński nie zostaje adwokatem, działaczem politycznym, nie kontynuuje badań naukowych, lecz trafia na Wydział Teologii tego samego Uniwersytetu Jagiellońskiego. W tej sytuacji można powiedzieć, że taka była wola Boża, która prowadziła wybranka Jezusa do wyznaczonej przez Niego drogi. 28 września 1831 roku Bukowiński otrzymuje święcenia kapłańskie i rozpoczyna pracę w katedrze krakowskiej, katechizuje w Rabce  Suchej Beskidzkiej.

Bóg zawołał do stron ojczystych

Młody kapłan ma wiele planów na przyszłość. Mądry i zawsze wesoły ks. Władysław jest lubiany i szanowany, ale Bóg znów prowadzi go inną drogą. Za jego przyczyną Władysław Bukowiński trafia na Ukrainę. Wspomnienia lat dziecinnych oddziałują na niego tak mocno, że ks. Władysław podejmuje decyzję o napisaniu listu do Metropolity Krakowskiego Adama Stefana Sapiehy. W liście tym prosi o przeniesienie go do stron ojczystych.

„W roku 1936 Władysław Bukowiński przybył do Łucka, - opowiada ksiądz Jan Buras, obecny proboszcz katedry św. Piotra i Pawła w centrum obwodowym Wołynia. – Wkrótce zaczłą pracować jako wykładowca katechetyki i socjologii w miejscowym Wyższym Seminarirum Duchownym w Łucku, został Sekretarzem Generalnym Instytutu Diecezjalnego Akcji Katolickiejdyrektorem Wyższego Instytutu Wiedzy Religijnej i zastępcą redaktora „życia Katolickiego”. Poza tym, ks. Władysław prowadził lekcje religii w szkołach w Łucku, dzięki czemu poznał wielu ludzi.”

Próba w okupacji

Płaczem matek, śmiercią dzieci, licznymi przypadkami więziemia mieszkańców miasta wdzierają się d życia ks. Władysława lata 40. Wszystkie środki finansowe, które ma, kapłan przekazuje biednym. Zmęczony, głodny, w podartej sutannie codziennie odprawia Mszę świętą, będąc już proboszczem katedry w Łucku.

Każdego wieczora ks. Władysław chodzi na stację kolejową, skąd w wagonach bydlęcych NKWD wywozi na Syberię setki Polaków. „Nie bójcie się, módlcie się, Pan o was pamięta i kocha”, - mówi ze łzami w oczach wychudły kapłan. Wie jednak, że dla wielu te słowa nie będą pocieszeniem. W nocy kapłan zbiera przy stacji ciała dzieci, które są wyrzucane z wagonów przez osoby, niegodne miana człowieka. Setki nieznanych aniołków, które zmarły w sposób tragiczny, są w Niebie dzięki temu, że ksiądz Bukowiński pochował ich ciała wedle chrześcijańskiego zwyczaju.

Kula nie zabiła, więzienie nie załamało

Wszystkich, którzy potrafiliby się przeciwstawić polityce okupacyjnej władzy sowieckiej, wrzuca się za kraty więzienia. Szczególnie ostro są prześladowani kapłani. 22 sierpnia 1940 roku ksiądz Władysław zostaje aresztowany po raz pierwszy.

W czasie masowych rozstrzeliwań w Łucku 23 czerwca1941 r. kapłanowi cudem udaje się uniknąć śmierci. Wraz z innymi więźniami enkawudyści prowadzili go na rozstrzelanie, jednak kula, na szczęście, nie trafiła w niego. Cicho leżąc wśród trupów przez kilka godzin, ks. Władysław widział i przeżywał piekło na ziemi.

Nie lepsze były też czasy okupacji niemieckiej. Ks. Władysław znów pomagał biednym i ratował od śmierci dzieci żydowskie. Udało mu się uzgodnić z władzami okupacyjnymi, że będzie odprawiał Msze święte dla więźniów. Wraz z siostrami benedyktynkami prowadzi Mszę świętą w różnych językach, aby tylko więźniowie rozumieli. Wielu z tych, którzy stali wówczas w świątyni, modliło się po raz pierwszy, kto jak potrafił, własnymi słowami, ale była to najszczersza modlitwa.

Od Kazachstanu do Syberii karze się ludzi za wiarę

Władysław Bukowiński zostaje aresztowany po raz drugi w nocyz 3 na 4 stycznia 1945 roku. Wówczas aresztowano także ks. biskupa Adolfa Piotra Szelążka oraz innych kapłanów. Najpierw aresztowani zostali wywiezieni do Kowla, a następnie – osadzenie w kazamatach Kijowa.

Przed odjazdem pociągu wieęziennego ksiądz Władysław ze smutkiem patrzył na kilka osób, które przyszły pożegnać swego pasterza. Zmęczony i pobity, znajduje w sobie siły, by się uśmiechnąć do swych synów i córek duchownych, pomachać na pożegnanie ręką i powiedzieć, że na wszystko wola Boża.

W końcu czerwca 1945 roku ksiądz Bukowiński otrzymuje wyrok bez sądu i śledztwa: 10 lat katorgi. Dalej – obozy w Czelabińsku, praca ponad siły przy wyrąbie lasu oraz przuy wydobywaniu miedzi w Dżezkazganie, gdzie zakończyły swoje życie tysiące więźniów. 300 metrów pod ziemią, w temperaturze 4 stopnie, w stałej wilgoci, ks. Władysław wrzucał łopatą rudę miedzi do wózków. Norma dzienna – 12 ton. Niewykonanie normy powoduje zmniejszenie mizernej porcji jedzenia.

Poza wrzucaniem rudy kapłan robi drewniane korki do materiałów wybuchowych. Ze stałym narażeniem życia codzennie nosi te materiały i składa w korytarzach więziennych. W nocy, nie zapomnając o swym obowązku, ks. Bukowiński spowiada i udziela Komuni świętej setkom osób.

Dobrowolnie na... zesłanie

Po śmerci kata narodów, Stalina, tysiące więźniów odzyskały wolność. 10 serpnia 1954 roku został zwolniony także ks. Władysław. Jednak, na mężnego kapłana oczekiwało zesłanie do Karagandy. Aby odwrócić nadmierną uwagę milicji od swej pracy duszpasterskiej, ksiądz, jako „pan Bukowiński” znalazł pracę stroża nocnego na budowach.

W 1955 r. wieloletni więzień uzyskał możliwość odwiedzenia rodziny. Radość nie miała granic. Brat Zygmunt był kategorycznie przeciwny temu, żeby Władysław powracał do Ziwązku Sowieckiego, ponieważ, nawet w warunkach obecności w polsce okupantów sowieckich, nie było w Polsce tak surowego reżimu totalitarnego. „Czekają na mnie wierni, jestem tam bodajże jedynym kapłanem katolickim, nie mogę ich zostawić bez Słowa Bożego”, - spuściwszy wzrok, cicho powiedział Zygmuntowi ksiądz na pożegnanie. Jego postępowanie zaskakuje nawet przedstawicieli władz w Kazachstanie. Nieraz milicjanci, szanując księdza Władysława za niezłomność, wypuszczają go, uprzedzając, by więcej „nie zbierał ludzi po nocach.”

Wkrótce ks. Władysław Bukowiński otrzymuje obywatelstwo radzieckie, paszport oraz prawo do swobodnego przemieszczania się po całym Związku Sowieckim.

Nasz koścół – w każdym domu

W Karagandzie ludzie spotykają księdza ze łzami w oczach. Po kilku dniach ks. Władysław zwalnia się z pracy, by więcej czasu poświęcić pracy duszpasterskiej. Każdy dom, do którego przybywa, na kilka godzin zmienia się w świątynię.

Świadkowie tamtych wydarzeń wspominają, że ks. Władysław przyjeżdżał zazwyczaj po południu. Na stole urządzał ołtarz. Potem spowiadał. Weieczorem odprawiał Mszę świętą i potem znów spowiadał do nocy. O 5. rano – znów Msza święta, spowiedź, udzielanie sakramentów chrztu i małżeństwa. Przy tym ks. Bukowiński mógł spać po 2-3 godziny lub przez kilka dni nie zmrużyć oka.

W 1958 r. kapłan zostaje aresztowany ponownie – za działalność antysowiecką i związek z wrogim Watykanem. W sądzie były magister prawa tak dobrze staje w obronie własnej, że otrzymuje minimalny wyrok – trzy lata katorgi; - który odbywa przy wyrąbie lasu koło Irkucka.

Po zwolnieniu ks. Władysław dużo podrużuje. Po cały, terenie Kazachstanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu prowadzi podziemną działalność misyjną. „Przez lata byliśmy sierotami duchowymi i nareszcie mamy dobrego ojca”, - mówi ze łzami w oczach starszy pan, po raz pierwszy od wielu lat spotkawszy kapłana.

 

Świadectwem wiary będzie mój grób

Lata pracy katorżniczej, nieprzespane noce, głód i zimno nadwyrężyły zdrowie duszpasterza katolickiego. Ksiądz Władysław po raz kolejny jedzie do Polski i... na dwa miesiące trafia do szpitala w Krakowie. Tam codziennie przychodzą do niego dziesiątki ludzi, by porozmawiać z ofiarnym misjonarzem. Zdumieni lekarze są zmuszeni wynieść jego łóżko z sali na korytarz.

Osłabiony ojciec Władysław prosi przyjaciół, krewnych, dobrze i mało znanych mu ludzi o przyniesienie kartek z widokami świątyń polskich. Będzie to dobrym wsparciem dla tych, którzy mieszkają na dalekiej ziemi Kazachstanu”, mówi chory kapłan, dziękując.

Po kilku tygodniach, nie zważając na złe samopoczucie, ks. Bukowiński znów odmawia zostania w Polsce, mówiąc, że, nawet gdy umrze, jego grób będzie apostołował.Jego słowa okazały się, niestety, prorocze.

Z dnia na dzień ksiądz Władysław staje się coraz słabszy. W szpitalu kazachskim, dokąd przychodzą do niego setki parafian, kapłan mówi: „Jeśli umrę, przyjdzie inny kapłan, nie zostaniecie bez duszpasterza.” 3 grudnia 1974 roku ksiądz Władysław Bukowiński umiera, zachowując przytomność do ostatniego tchu, trzymając w ręku różaniec.

...Na pogrzeb misjonarza przyjeżdżają setki osób z całego ZSRR, za trumną, odprowadzając w ostatnią drogę „Apostoła Karagandy”, idą kapłani różnych wyznań.

Wołyń pamięta

„Wierzymy, że ksiądz Władysław zostanie kanonizowany, - mówi ksiądz Jan. – Wdzięczni mieszkańcy Łucka, parafianie naszej świątyni także zechcieli dołączyć do uczczenia Sługi Bożego. W kościele Piotra i Pawła niedawno umieszczono tablicę pamiątkową, przecież właśnie tu ksiądz Bukowiński posługiwał przez kilka lat, w okresie okupacji sowieckiej i niemieckiej, tu wkroczył na drogę męczeństwa i służby misyjnej.

 

W przygotowaniu artykułu wykorzystano materiał z książki: „Apostoł Kazachcstanu. Sługa Boży Władysław Bukowiński”.




Wróć do strony głównej